Dobry e-learning przypomina dobry film na Netflixie. Jeśli nie angażuje od początku, widz go wyłącza. Tak samo uczestnik szkolenia – jeśli materiał jest nudny, niezrozumiały albo sztuczny, po prostu go przeklika.
Coraz więcej firm przenosi swoje szkolenia na inne rynki. Często robią to szybko: „Mamy świetne szkolenie, przetłumaczyliśmy je, ale coś nie działa”. Sprawdzamy materiał – i od razu wiadomo, dlaczego nie działa.
Najczęstsze błędy w lokalizacji e-learningu:
- Kalki językowe:
Przykład: „Zróbmy to po bożemu” przetłumaczone jako by the God’s way. Tłumaczenie dosłowne, które nie ma sensu w innym języku. - Idiomy niezrozumiałe kulturowo:
Quiz oparty na zwrotach, których nie używa się w danym języku, albo które mają zupełnie inne znaczenie. - Sztuczny voice-over:
Lektor brzmi jak syntezator z 2015 roku – monotonnie, bez emocji, często z nieprawidłową intonacją. - Przesadna dosłowność:
Materiał niby przetłumaczony poprawnie, ale nadal „pachnie” językiem źródłowym. Nie brzmi naturalnie.
Efekt? Zamiast skutecznego szkolenia, uczestnik dostaje coś, co trzeba „odhaczyć”, ale z czego niewiele zostaje.
Co działa w e-learningu na zagranicznych rynkach:
- Adaptacja zamiast tłumaczenia.
E-learning to nie instrukcja obsługi. Zamiast tłumaczyć słowo w słowo, trzeba dostosować treść do języka i kultury odbiorcy. Czasem zmienić przykład, czasem cały kontekst ćwiczenia. - Lektor, który brzmi jak człowiek.
Uczestnik musi mieć wrażenie, że mówi do niego ktoś prawdziwy, nie robot. Warto inwestować w native speakerów z doświadczeniem w e-learningu. - Projektowanie pod uczestnika.
Uczestnik nie jest tłumaczem. Ma się uczyć, nie domyślać. Jeśli treść wymaga dodatkowego tłumaczenia lub wyjaśniania – jest źle zaprojektowana. - Sprawdzenie wersji lokalnej w praktyce.
Warto przetestować materiał z grupą odbiorców z danego rynku. Feedback od prawdziwych użytkowników pozwala wychwycić rzeczy, które nie działają.
Dlaczego to ważne?
Firmy szkolą zespoły przed wejściem na nowe rynki, wdrażając nowe produkty, procesy lub narzędzia. Jeśli uczestnik nie zrozumie szkolenia – nie wdroży wiedzy. A to oznacza stracony czas i pieniądze.
Dobry e-learning to taki, który jest:
- zrozumiały bez dodatkowych wyjaśnień,
- dopasowany kulturowo,
- angażujący,
- skuteczny.
Co warto sprawdzić przed publikacją e-learningu w nowym kraju:
- Czy treść brzmi naturalnie w nowym języku?
Jeśli wygląda na tłumaczenie – trzeba poprawić. - Czy ćwiczenia i przykłady są czytelne dla lokalnego odbiorcy?
Zwroty, nazwy, konteksty – wszystko musi być zrozumiałe. - Czy lektor brzmi profesjonalnie i naturalnie?
Sprawdź nagrania. Nawet najlepszy tekst straci wartość, jeśli zostanie źle przeczytany. - Czy materiał nie jest za długi i monotonny?
Angażujący e-learning to krótki, zwięzły e-learning. - Czy uczestnik może skupić się na treści, zamiast zastanawiać się, o co chodzi?
Intuicyjna struktura, jasny język, dobra nawigacja.
E-learning może być skutecznym narzędziem rozwoju zespołu na nowych rynkach – ale tylko wtedy, gdy jest dopracowany. Sama poprawność językowa nie wystarczy. Potrzebna jest adaptacja, która bierze pod uwagę język, kulturę i odbiorcę.
Jeśli planujesz lokalizację szkoleń – zacznij od prostego pytania:
Czy to wciąż brzmi jak nasza firma?